Kiedy wróci przystanek?

0
Od przebudowy drogi wojewódzkiej nr 880 w Pruchniku, na ul. Jarosławskiej przystanek znajduje tylko po jednej stronie drogi.

Dla mieszkańców Chorzowa i Węgierki przebudowa drogi wojewódzkiej nr 880 okazała się niedźwiedzią przysługą, zwłaszcza dla tych, którzy korzystali z komunikacji autobusowej. W wyniku przebudowy przystanek zniknął, a mieszkańcy od dziewięciu lat muszą pokonywać około 2-3 km pieszo. Zatoka autobusowa co prawda miała być, ale po wykonaniu kolejnego odcinka drogi. Lata mijają i nic się nie dzieje. Jest jednak szansa, że coś się zmieni.

 

Przed trwającym półtora roku remontem drogi wojewódzkiej nr 880, zakończonym w 2014 r. obok ruin zamku i baszty w Pruchniku, po obu stronach drogi znajdował się przystanek autobusowy. Po lewej stronie patrząc od Jarosławia była budka, a po prawej budki co prawda nie było, ale była możliwość zjazdu. Korzystali z niego mieszkańcy Tyniowic i Pruchnika oraz Chorzowa i Węgierki. Dla mieszkańców tych dwóch ostatnich miejscowości przystanek traktowany był jako przesiadkowy. Niektórzy przesiadali się na nim do innych autobusów, inni dalszą część drogi pokonywali pieszo. W zależności, jak i co komu pasowało. Niestety remont drogi spowodował, że przystanek został zlikwidowany. Możliwe, że powodem było to, iż zlokalizowany był zbyt blisko zakrętu. Przeniesiono go kilkadziesiąt metrów dalej, co spowodowało, że znalazł się praktycznie w obrębie skrzyżowania. Przy prowadzonym remoncie drogi wojewódzkiej wybudowano zatoczkę tylko po jednej stronie drogi, co stworzyło niemały problem dla mieszkańców. Przystanek jest dla jadących w stronę Jarosławia, dla wracających już nie ma. Mogą oni wysiąść w Tyniowicach, bądź w Pruchniku. Do miejsca, w którym wsiadali jadąc do Jarosławia mają jakieś trzydzieści minut pieszo. Sytuacja ta trwa już od blisko dziesięciu lat. Miejscowi zdążyli przywyknąć. Przejezdni od czasu do czasu są zaskakiwani tą sytuacją. Niemniej jednak 18 maja tego roku do Starostwa Powiatowego w Jarosławiu wpłynęło pismo od mieszkańców Pruchnika, Węgierki, Chorzowa i Woli Węgierskiej w sprawie utworzenia zatoki   autobusowej przy skrzyżowaniu DW 881 i DW 880.

– Powyższe pismo zostało przekazane do rozpatrzenia wg właściwości do Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich – informuje Monika Maj-Lichończak z Wydziału Rozwoju i Promocji Powiatu Jarosławskiego.

 

Przystanek niby jest, niby go nie ma?

Z przystanku przy skrzyżowaniu dróg wojewódzkich korzystają prywatne firmy oraz jarosławski PKS. W rozkładzie jazdy jest on określany jako „Pruchnik, ul. Jarosławska”. Sprawdzając kursy połączeń w Internecie, możemy wywnioskować, że przystanek znajduje się po jednej i po drugiej stronie drogi, co jest mylące dla osób sporadycznie korzystających z komunikacji autobusowej na tym terenie.

– Jechałem kiedyś do mechanika, który naprawiał mój samochód w tej okolicy. Chciałem wysiąść na tym przystanku. Kierowca poinformował mnie, że tutaj się nie zatrzymuje, ale ostatecznie był na tyle uprzejmy, że się zatrzymał – mówi nasz rozmówca, nadmieniając, że za takie zachowanie mógł zostać ukarany surowym mandatem.

Z naszych informacji wynika, że część kierowców zwyczajowo zatrzymuje się na skrzyżowaniu, inni nie. W każdym razie sytuacja jest co najmniej dziwna.

 

Przystanek będzie

Jak udało nam się ustalić, zatoczkę przy prowadzonym około dziesięć lat temu remoncie drogi zaplanowano po drugiej stronie skrzyżowania (bliżej Pruchnika), czyli na drodze wojewódzkiej nr 881, która na tym odcinku jeszcze modernizowana nie była. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem może to nastąpić. Zadanie to leży w gestii Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Z informacji zaczerpniętych w Urzędzie Miasta i Gminy Pruchnik wynika, że wykonana została już dokumentacja, uzyskano wszelkie pozwolenia na budowę i ogłoszono przetarg, który pozwoli wyłonić wykonawcę tego zadania.

– Myślę, że do dwóch lat droga ta zostanie przebudowana. Ten odcinek jest dłuższy i bardziej skomplikowany niż poprzedni, dlatego to wszystko trwa – informuje Wacław Szkoła, burmistrz Pruchnika.

 

EK

 

Żołnierze złożyli przysięgę

0

3 czerwca na jarosławskim Rynku odbyła się uroczystość złożenia przysięgi wojskowej przez żołnierzy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.

 

Po zakończonym szkoleniu nowo wcieleni wypowiedzieli słowa ślubowania w obecności ppłk Piotra Zielińskiego, dowódcy 21. Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej im. gen. dyw. Józefa Ludwika Zająca oraz innych znamienitych gości i sympatyków Wojska Polskiego, którzy przybyli na tę uroczystość.

– Żołnierzom składającym dziś przysięgę, życzę z całego serca, aby nigdy nie zabrakło im zapału i siły do jej przestrzegania, a przede wszystkim by ani przez chwilę nie żałowali wybranej przez siebie życiowej drogi – mówił Stanisław Kłopot, starosta jarosławski.

Słowa gorącego uznania skierowane zostały również na ręce rodziców młodych wojskowych. To oni skutecznie wychowali swoje dzieci do poszanowania i podtrzymywania wartości takich jak honor, poświęcenie czy odwaga. – Za to wychowanie do patriotyzmu, do służby Ojczyźnie bardzo gorąco Państwu dziękuję! – mówił S. Kłopot.

W imieniu Burmistrza Miasta Jarosławia głos zabrał jego zastępca. – Od tego momentu spoczywa na Was wielka odpowiedzialność za obronę kraju, ale również za bezpieczeństwo Waszych małych ojczyzn. Mieszkańcy Jarosławia i ziemi jarosławskiej liczą na Was, jako na swych obrońców i opiekunów i z tego miejsca jestem pewien, że ich nie zawiedziecie, a swoje zadania będziecie wykonywać zawsze z największym oddaniem – mówił z kolei Dariusz Tracz, zastępca burmistrza Miasta Jarosławia.

Opr. EK, fot. UM

 

Dzień Rodziny w Pełkiniach

0

„Rodzina – tu zaczyna się życie, a miłość nigdy się nie kończy” – tymi słowami rozpoczął się Dzień Rodziny w Zespole Szkolno-Przedszkolnym im. bł. o. Michała Czartoryskiego w Pełkiniach.

 

Licznie zgromadzone dzieci, ich rodziców oraz zaproszonych gości powitał Leszek Szczybyło, dyrektor placówki. W wydarzeniu wzięła udział również Elżbieta Grunt, wójt Gminy Jarosław oraz Edward Pączka, dyrektor ZEAS-u.

Z okazji Dnia Rodziny dzieci przygotowały dla swoich rodziców niezwykłą niespodziankę. Za okazaną im miłość i troskę zabrały wszystkich uczestników tej uroczystości w podróż dookoła świata. Odwiedziły Francję, Maroko, Kongo, Szwecję oraz polskie morze. Podczas uroczystego apelu recytowały wierszyki, śpiewały piosenki oraz tańczyły.

– Część artystyczna była podsumowaniem innowacji pedagogicznej „Małe podróże, które kształcą”, realizowanej w zerówce – mówią organizatorzy tego wydarzenia.

Na zakończenie dzieci złożyły rodzicom życzenia. Przy akompaniamencie odśpiewały uroczyste „Sto lat” oraz wręczyły kwiaty i własnoręcznie wykonane przez siebie laurki. Dla uczestników nie zabrakło słodkiego poczęstunku.

Opr. EK, fot. org.

Pierwszy transport więźniów z Jarosławia do KL Auschwitz – część 3

0

Kolejnym więźniem był Józef Bieniek nr obozowy 207 (w obozie Józef Rychel), w chwili przybycia do obozu miał 48 lat. Przed aresztowaniem był majorem w 39 Pułku Piechoty Strzelców Lwowskich. W Auschwitz został rozstrzelany pod ścianą śmierci w sierpniu 1941 roku.

Z pierwszego transportu uciekło 29 więźniów, w tym jeden z transportu jarosławskiego- Edward Galiński. W pierwszej wersji miał z nim uciec Wiesław Kielar, autor znanej książki pt. „Anus Mundi”. Ostatecznie Galiński uciekł z Mają Zimetbaum, swoją obozową dziewczyną. Ucieczka zakończył się tragicznie, obydwoje zostali zatrzymani i w obozie ponieśli śmierć. Zwolnionych z obozu pierwszego transportu zostało 57 więźniów, w tym 3 z Jarosławia. Ogółem z pierwszego transportu przeżyło 296 więźniów. Jeden z więźniów pierwszego transportu Mieczysław Popkiewicz, przebywał w obozie Neuengamme, gdzie wraz z innymi został załadowany do bydlęcych wagonów i wywieziony do Lubeki. Więźniów umieszczono na statkach, na których nie wywieszono flag czerwonego krzyża. Statki zostały zbombardowane przez samoloty angielskie. Stało to się w Zatoce Lubeckiej 3 maja 1945 roku, na 5 dni przed zawieszeniem broni. Mieczysław Popkiewicz więzień I transportu do KL Auschwitz nr obozowy 36 zginął w falach Bałtyku w Zatoce Lubeckiej w wieku 23 lat.

Jarosławskie Stowarzyszenie „Ocalić Przeszłość dla Przyszłości” od 2017 roku organizuje przed tablicą umieszczoną na budynku dworca PKP uroczystości w rocznicę I transportu do KL Auschwitz. Tablica poświęcona jest ofiarom niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Zadanie o zachowanie pamięci już właściwie należy do powojennego pokolenia. Naszym obowiązkiem jest aby pamięć ta była kontynuowana przez kolejne pokolenia

Jarosławskie Stowarzyszenie „Ocalić Przeszłość dla Przyszłości”

 

 

Zapowiedź

Jarosławskie Stowarzyszenie „Ocalić Przeszłość dla Przyszłości” zaprasza na uroczystości upamiętniające 83. Rocznicę wyjazdu pierwszego transportu więźniów z Jarosławia do KL Auschwitz .

Uroczystości odbędą się 14 czerwca pod tablicą na dworcu PKP w Jarosławiu o godz. 9.30. Wcześniej o godz. 8.00 w Kolegiacie Jarosławskiej odbędzie się Msza Św. W drugiej części w Centrum Kultury i Promocji, Rynek 5 o godz.11.00 odbędzie się spotkanie z Jerzym Czechowiczem na temat „Zbrodniarze jarosławskiego Gestapo”, połączone z projekcją filmu pt. „Z Jarosławia do Auschwitz”. W holu Centrum będzie można obejrzeć wystawę pt. „Pierwszy transport z Jarosławia do KL Auschwitz”. Zapraszamy mieszkańców Jarosławia do wzięcia udziału w uroczystościach.

Szkolny Dzień Dziecka w Muninie

0

Atrakcji i pozytywnych emocji z okazji Dnia Dziecka nie brakowało w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Muninie. Już od rana wśród dzieci dało się wyczuć pełne ekscytacji oczekiwanie na przygotowane niespodzianki.

 

Zerówka z opiekunkami wyruszyła do Jarosławia, by w „Kinie na biegunach” obejrzeć film „Super Mario Bros”. Była też wizyta w jarosławskim muzeum i krótka lekcja historii, a także wyśmienite lody – niezbędny dodatek tego słonecznego dnia.

W klasach 1-3 czas upływał pod znakiem zabawy. Uczniowie chętnie uczestniczyli w sportowej rywalizacji. Następnie wzięli udział w tańcach, które prowadziła Anna Pels.

– Dzieci z niezwykłym zaangażowaniem naśladowały proste układy proponowane przez instruktorkę. Poczynaniom uczniów towarzyszył uśmiech. Nie kryli swojej radości z tego, że zabawa sprawiła im ogromną przyjemność – mówią organizatorzy tego wydarzenia.

Głównym punktem obchodów Dnia Dziecka dla klas 6-8 były biegi pod hasłem „Koniczynka w szkole”, zorganizowane przez Martę Oronowicz, którą wspierali żołnierze z 14. Dywizjonu Artylerii Samobieżnej w Jarosławiu.

– Wszyscy uczniowie wykazali się ogromną wolą walki i wytrwałością, a na najlepszych czekały nagrody – puchary, medale, pamiątkowe dyplomy oraz drobne upominki. W tym dniu wszyscy byli zwycięzcami, bo na twarzy każdego ucznia wciąż gościł uśmiech – dodają organizatorzy.

Obchody Dnia Dziecka zakończył poczęstunek przygotowany przez Radę Rodziców.

Opr. EK, fot. org.

Manifestowali przeciwko przemocy

0

W poniedziałek, 5 czerwca w ramach lokalnej kampanii przeciw przemocy i krzywdzeniu dzieci i młodzieży, ulicami Przeworska przeszedł marsz pod nazwą „Przeworskie dzieci przeciw przemocy”.

 

W marszu uczestniczyli przedstawiciele instytucji działających na terenie miasta oraz dzieci i młodzież z przeworskich szkół i przedszkoli.

– Było wzruszająco, głośno i kolorowo – mówią organizatorzy tego wydarzenia.

W trakcie marszu w mieście rozbrzmiewał głos trąbek oraz zdecydowane okrzyki dzieci: „stop przemocy”. Zwieńczeniem wydarzenia było wypuszczenie w górę pomarańczowych baloników oraz białych gołębi.

Podczas okolicznościowych przemówień głos zabrał Leszek Kisiel, burmistrz Przeworska oraz Magdalena Szlachta, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przeworsku.

W ramach wydarzenia w Miejskim Ośrodku Kultury w Przeworsku odbyła się wystawa prac i wręczenie nagród laureatom konkursu plastycznego o tematyce przeciwdziałania przemocy w rodzinie pt. „Nietykalni”. Uczniowie mieli również możliwość wysłuchania referatu Przemysława Chruściela – trenera, terapeuty, wieloletniego specjalisty w zakresie m.in. rozwoju i psychoedukacji dzieci i młodzieży. Na zakończenie wystąpił Teatr Edukacji i Profilaktyki „Maska” z Krakowa, który wystawił spektakl pt. „Zaciśnięte pięści”.

Organizatorami tego wydarzenia byli: L. Kisiel, burmistrz Miasta Przeworska, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Przeworsku oraz Zespół Interdyscyplinarny ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie w Przeworsku.

Opr. EK

 

 

Miliony na łatanie dziur

0

Kolejna droga będzie remontowana, a inna już po modernizacji otwarta. Pierwsza w Radymnie. Druga w okolicy Łazów. Drogi to ważna część gospodarki i dlatego do ogłoszenia, że dziury połatają, potrzebnych jest jak najwięcej reprezentantów władz różnego rodzaju. Jak już zrobią, to konieczne jest otwarcie z pełną pompą. Czasem nawet z ministrem, który opowie, jak dbają o ludzi.

Taki remont nie jest wybierany na hura. Same dziury nie wystarczą. Najpierw jest plan wpisujący się w potrzeby, a te są różne. W tym samym czasie następuje zastanowienie, kto z wyżej postawionych może pomóc i co w zamian zyska. Miejscowi reprezentanci też muszą przeanalizować, co im remont przyniesie i czy wpłynie na wzrost poparcia. Potem trzeba poszukać pieniędzy, a naprawy dróg są bardzo drogie, ponieważ jezdnia, chodnik i cała reszta musi być wykonana przyzwoicie. Jak już kasa się znajdzie, to trzeba to ogłosić, bo bezczelnością byłoby nie podziękować wszystkim, którzy się starali. To, że po to zostali wybrani, w niczym nie przeszkadza. W końcu są finanse i wstępny kosztorys można więc szukać wykonawcy. Wybierają najtańszego, bo liczy się oszczędność. Roboty ruszają. Czasem poprzedza je oficjalne wbicie łopaty przez delegatów. Prace idą niezbyt szybko, ale wynika to z przesłanek technologicznych lub innych. W końcu kładą warstwę ścieralną, bo nie tylko koła się zjeżdżają, ale też droga i taką warstwę mieć musi. Przychodzi czas otwarcia lub zakończenia inwestycji, który należy odpowiednio wcześniej zaplanować biorąc pod uwagę, czy osobom koniecznym przy przecięciu wstęgi nie wypadnie coś innego. W końcu mamy wyremontowany odcinek. W przypadku chodnika liczy on co najwyżej kilkaset metrów, choć najczęściej kilkadziesiąt. Przy drogach podobnie, z tym że zmodernizowany kawałek może być troszkę dłuższy. Dzięki temu kierowcy nie popadają w rutynę i po przejechaniu równego odcinka podskakują na dziurach. Zrobić całej drogi za jednym zamachem nie można z przyczyn zasadniczych. Po pierwsze za drogo. Po drugie wyeliminowałoby to kilka możliwości pokazania się. Obwodnicę Jarosławia robili za jednym zamachem, tylko raz otwierali i przez ponad 10 lat jest cisza, a to nie bardzo się kalkuluje. Pokazywać się trzeba, a kto myśli inaczej, ten może co najwyżej być reprezentantem samego siebie. Jeśli ktoś uważa, że takie remonty są za drogie, to niech sobie policzy koszty planów, kosztorysów, uzgodnień i pozwoleń. Doda do tego asfalt w cenach niebotycznych i zobaczy, że wypadnie mu jeszcze więcej. Czyli łatanie dróg to nie jest tylko zasypanie dziur, ale wiele procedur, zasad i norm. Na szczęście władze się w tym wszystkim jakoś łapią i nowe jezdnie powstają.

Słychać nawet, że będzie jeszcze lepiej niech tylko naród da spokojnie rządzić. Bo jeśli się mu odwidzi i inaczej wybierze, to może być zmiana. Dla chcących decydować za nas zbliża się gorący okres. Życzmy im, żeby dla zwykłych ludzi wyszło jak najlepiej.

Roman Kijanka

 

 

Przyśniła mu się Matka Boża. Wykonał kapliczkę

0

Pan Stanisław z Jarosławia postawił przed swoim domem drewnianą kapliczkę, którą samodzielnie wykonał. Jej poświęcenie odbyło się w poniedziałek, 29 maja przy okazji nabożeństwa majowego, które po raz pierwszy przy niej odprawiono.

 

– Kiedyś we śnie ujrzałem Matkę Bożą, która stała na brzegu rzeki San. Uświadomiłem sobie wówczas, że w okolicy, nie ma takiego miejsca, w którym można by oddać jej cześć – mówi Stanisław Pasierbiewicz, mieszkaniec ul. Garbarze.

Pan Stanisław w wolnych chwilach wykonuje różne „cudeńka” z drewna. Jak mówi, zamiłowanie do tego typu prac odkrył w sobie jakieś dwa lata wcześniej. Samodzielnie wykonał m.in. piękny wiatrak ogrodowy, liczne latarnie, świderki oraz pajączki, które bardzo podobają się sąsiadom oraz znajomym. W ubiegłym roku zdecydował się zrobić również kapliczkę, o której myślał już od dawna.

– Kapliczkę wykonałem z drewna. Prawie całą zrobiłem samodzielnie. Dokupiłem tylko kilka elementów – mówi S. Pasierbiewicz, zwracając uwagę na najdrobniejsze szczegóły i kunszt wykonania. – Starałem się, aby z każdej strony była inna. Na jednej ścianie umieściłem kielich, na drugiej krzyż – opowiada. – Teraz pójdę jeszcze do szklarza, by wykonał boczne szyby. Chciałbym zabezpieczyć ją przed zimą – mówi mężczyzna.

Kapliczka stanęła przed domem pana Stanisława. W miejscu, gdzie nie będzie oddziaływać na nią słońce. Jej poświęcenia dokonał ks. Jerzy Bartoszek, proboszcz parafii pw. św. Brata Alberta w Jarosławiu – Szówsku. Tego dnia przy kapliczce odśpiewana została również majówka, na którą przybyli licznie zgromadzeni mieszkańcy okolicy.

– Było blisko pięćdziesiąt osób. Bardzo mnie to ucieszyło. Nie spodziewałem się, że aż tyle osób przyjdzie – mówi pan Stanisław.

Mieszkaniec ul. Garbarze zapewnia, że będzie dbał o wykonaną przez siebie kapliczkę, by zachowała się jak najdłużej. – Czuję wielką radość, kiedy widzę, jak sąsiedzi przechodząc obok, zatrzymują się choćby na chwilę, by pokłonić się Matce Bożej – mówi.

EK

 

 

 

Gdzie moje pieniądze?

0
Bronisław Jadownicki z kopią przelewu bankowego sprzed 50 laty, z datą 25.05.1983 na kwotę 220 tysięcy złotych.

– 50 lat temu wpłaciłem 220 tysięcy złotych na konto PSS Społem Jarosław i chciałbym się dowiedzieć co się z nimi stało – mówi Bronisław Jadownicki z Boratyna, który teraz zwrócił się do Społem o zwrot tych pieniędzy, ale na miejscu okazało się, że śladu po nich już nie ma.  

 

W tamtych latach prowadziłem działalność, dzierżawiłem cegielnię od PSS Społem. Miałem wtedy podpisaną umowę na 4 lata – wspomina pan Bronisław. – Żeby przedłużyli mi tą umowę, wpłaciłem dużą kwotę pieniędzy na konto Społem, aż 220 tysięcy złotych. Jednak potem przyszła powódź i cegielnia nie nadawała się do użytku. Nie przedłużono mi dzierżawy, a moje pieniądze przepadły – dodaje. Pan Bronisław zastanawia się, jaka jest dziś szansa na odzyskanie wpłaconej kwoty. Sam udał się do siedziby PSS-u w Jarosławiu, ale jak opowiada, niczego się nie dowiedział. – Wydaje mi się, że księgowość w takiej firmie nie przepada – podkreślał w rozmowie w naszej redakcji.

 

Dwa domy, a teraz 22 zł

 Na jego prośbę skontaktowaliśmy się ze spółdzielnią Społem, dowiedzieliśmy się jednak, że ze względu na upływ 50 lat nie da się już dziś określić, co się stało z pieniędzmi. Prawo jest w tym przypadku jednoznaczne i określa, że dokumenty księgowe, w tym dowody wpłat mają być przechowywane przez 5 lat. Po tym okresie zazwyczaj się je utylizuje. – To były w tamtych czasach dwa domy piętrowe. Szkoda, że nie załatwiłem tej sprawy w tamtych czasach, ale byłem pewien, że te pieniądze nie przepadną – mówi B. Jadownicki. Pieniądze niestety przepadły, ale nawet gdyby się udało je odzyskać, to ich wartość byłaby teraz równa 22 złotym. Trudno za to zjeść dziś nawet obiad w restauracji, więc próba ich odzyskania to raczej gra niewarta świeczki.

Sebastian Niemkiewicz

 

Gdzie przeniesiono mogiły bliskich?

0

W latach 60. ubiegłego wieku kosztem cmentarza poszerzono drogę relacji Sieniawa-Ubieszyn. By doszło do realizacji inwestycji, konieczne było przeniesienie siedmiu mogił, w tym tej należącej do pradziadka pani Justyny. Dziś kobieta nie może pomodlić się na jego grobie, bo nie wie, gdzie został on przeniesiony.

Ślubna fotografia Michała i Anastazji Kozłowiczów.

Z apelem do mieszkańców, zwłaszcza tych starszych, Justyna Kozłowicz-Mysłowska, zwróciła się w ubiegłym tygodniu za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz Urzędu Miasta i Gminy w Sieniawie. Jak opowiada, próbowała szukać informacji na własną rękę, ale niestety, nie dowiedziała się najważniejszego – gdzie przeniesiono grób jej pradziadka Michała, który zmarł 15 czerwca 1921 r. wskutek utraty zdrowia na wojnie. Według tego, co udało się jej ustalić, w 1963 roku w Sieniawie Wojewódzki Zarząd Dróg w Rzeszowie poszerzał drogę relacji Sieniawa-Ubieszyn. Droga ta została powiększona kosztem cmentarza parafialnego, na co pozwolenie wydał 23 maja 1963 roku ówczesny proboszcz ks. Edward Brodowicz, przewodniczący Rady Parafialnej Jan Dudek oraz Prezydium Rady Narodowej w Sieniawie (dokument ten znajduje się w Archiwum Państwowym w Rzeszowie w teczce o tytule „Projekt techniczny. Przebudowa drogi Sieniawa-Ubieszyn z dojazdem do mostu na rzece Sanie”).

Aby do tej inwestycji doszło, trzeba było dokonać przeniesienia 7 mogił zmarłych (mapa z oznaczonymi mogiłami znajduje się w Archiwum Państwowym w Rzeszowie), w tym mogiły mojego pradziadka. W teczce inwestycji w Rzeszowie oraz w Parafii w Sieniawie nie ma żadnej informacji o przeniesieniu grobów. Nie ma informacji, co stało się z siedmioma mogiłami osób pochowanych w obecnej linii chodnika przylegającego do cmentarza w Sieniawie – mówi pani Justyna.

Kobieta chciałaby jeszcze kiedyś pomodlić się na grobie pradziadka. Prosi o pomoc w ustaleniu faktów w sprawie przeniesienia mogił.

Co stało się z grobami, które powinny być przeniesione? I czy w ogóle zostały przeniesione? Jeśli tak, to gdzie są szczątki naszych bliskich? Może są osoby, których bliscy również zostali wtedy przeniesieni? Gdzie jest ewentualna mogiła zbiorowa tych zmarłych? Czy są osoby, które widziały te ekshumacje? W imieniu swoim i całej mojej rodziny proszę o pomoc w odnalezieniu tych zmarłych. Będę wdzięczna za każdą informację, każde wspomnienie w tej sprawie – dodaje nasza rozmówczyni.

Z panią Justyną skontaktować się można pod nr tel. 796-592-375.

DP/fot. arch. J. Kozłowicz