Wyobraźmy sobie, że ktoś przyjeżdża w nocy pod nasz dom i coś buduje w naszym ogrodzie. Dzisiaj nie do pomyślenia. Historia taka wydarzyła się jednak w Gaci w czasie I wojny światowej. Pewnej nocy, ktoś postawił figurę św. Antoniego na postumencie w ogrodzie pewnej wdowy.
Św. Antoni stoi przy głównej drodze na prywatnej posesji, naprzeciw miejscowego urzędu gminy. Postument jest odnowiony. Przymocowana jest na nim tabliczka z napisem: „Verba docent exempla trahunt”. To powiedzenie starożytnego, rzymskiego historyka Tytusa Liwiusza, które oznacza: Słowa nauczają, a przykłady pociągają. Figura świętego znajduje się wewnątrz metalowej kapliczki posiadajacej dwuspadowy daszek. Początkowo jednak była to sama figura umieszczona na cokole.
– Babcia Aniela opowiadała mi, że ktoś przywiózł w nocy na wozie końmi tę figurę. Był to okres I wojny światowej. Babcia była wdową, miała wtedy małe dzieci. Chciała wstać z łóżka i zobaczyć kto to przyjechał i co tam robi ale tak bardzo się bała, że jej nie dało. Gdy rano wstała przed domem stała już kapliczka. Ktoś ją za coś ofiarował, ale to dziwne że nie postawił u siebie. Dziś nikt by sobie nie dał postawić niczego bez wiedzy. Wtedy były jednak inne czasy. Babcia nie usunęłą jej i tak stoi do dzisiaj -mówi pani Urszula, właścicielka posesji na której znajduje się kapliczka. Do tej pory nie wiadomo, kto był fundatorem i budowniczym tej kapliczki. Osoba ta dała o sobie znać w późniejszym czasie. – Pamiętam, jak raz ojciec dostał anonimowy list. Były tam pieniądze w kwocie 100 zł z przeznaczeniem na św. Antoniego. Zabudowaliśmy więc figurę na wzór kapliczki, by nie niszczała stojąc na słońcu czy deszczu. Za przysłane pieniądze zrobiliśmy daszek – opowiada mieszkanka Gaci.
Historia ta jest bardzo tajemnicza. Fundator nieznany, intencja nieznana. Św. Antoni jednak stoi przy drodze i chroni mieszkających w okolicy.
Marcin Sobczak