– Jest tylko jedna kasa. W kolejce prawie 20 osób. Ludzie zdenerwowani, że nie zdążą kupić biletu, a kasjer robi sobie przerwę. Na pretensje i krzyki oczekujących ma zwyczajnie wywalone, żeby nie napisać dosadniej – podobnych komentarzy dotyczących funkcjonowania kasy biletowej na dworcu kolejowym w Jarosławiu jest znacznie więcej. Narzekają Czytelnicy interweniujący w Redakcji Gazety Jarosławskiej. Ostro komentują w mediach społecznościowych, a kolejki jak były, tak są.
– W kolejce stało kilkanaście osób. Sprzedaż biletu na pospieszny trwała około 15 minut. Na Polregio szło szybciej. Dziewczyna obok próbowała kupić przez Internet, ale też jej nie szło. Ludzie narzekali. Kasjer się nie spieszył. Ktoś zrezygnował z czekania bo już zapowiedzieli pociąg, którym miał jechać. Kto nie zdąży może kupić bilet u konduktora, ale część z nich nalicza dodatkową marżę. Bilet do Rzeszowa kosztuje 12 zł. Z marżą 32 zł. Dlaczego mamy dodatkowo dopłacać, albo przychodzić na dworzec godzinę przed odjazdem składu. Spora grupa ludzi nie korzysta z internetowych aplikacji z różnych względów. Nie można ich za to karać – opisuje pan Tomasz. – Kolej nie dba o pasażerów – podsumowuje. Mężczyzna zwraca uwagę, że w nowych składach są biletomaty. W starych ciężko je spotkać. Zauważa, że takie urządzenie ustawione na jarosławskim dworcu złagodziłoby problem. Tym bardziej, że po godzinie 18 kasa jest zamknięta.
Ostra i bardziej skierowana w stronę obsługi kasy dyskusja rozgorzała na fb pod postem zamieszczonym 1 sierpnia.
– Kilometrowa kolejka, zdenerwowani ludzie, że nie zdążą kupić biletu, bo pociąg za chwilę, a pan zrobił sobie 15 minutową przerwę na jedzonko i żeby było śmieszniej na papieroska, na oczach wk…nych ludzi. Pani, którą przepuściłam w kolejce, bo miała pociąg o 14. 01 nie chciał sprzedać biletu na tę godzinę, bo twierdził, że takiego pociągu nie ma. Zaczęła się słowna przepychanka i pan kasjer, aż wyszedł, żeby sprawdzić na tablicy, czy kobieta ma rację. Pociąg oczywiście był. No naprawdę ciekawy jegomość – pisze pani Elżbieta. – Ludzie byli wkurzeni na maksa, a Pan kompletnie nie przejmował się niewybrednymi uwagami – dodaje. Są też lżejsze komentarze. – Prawdę mówiąc sympatyczny burak. Faktycznie żartował sobie prawie z każdym kupującym bilet, co było słychać na całą poczekalnię, bo pan używa mikrofonu. Ja to potraktowałam lajtowo, bo mi się nie spieszyło, ale rozumiem doskonale innych – uważa pani Iwona. – Zrobili nowy, ładny dworzec, a kolejki większe niż za PRL-u. Jedna kasa, która dodatkowo spełnia funkcję informacji – podsumowują internauci.
Obiecali sprawę wyjaśnić
Uwagi dotyczące funkcjonowania dworców można składać mailowo do PKP S.A. Jednak spółka tylko udostępnia powierzchnię dla kas biletowych. Samymi kasami się nie zajmuje. Poradzili, by sobie poszukać, kto odpowiada za sprzedaż biletów w Jarosławiu. Okazało się, że kasą rządzi PKP Intercity, informując iż jest czynna od godz. 6:45 do 18:10 z dwiema przerwami w godz. 09:10-09:25, 13:25-13:40. Jest też info, że biletomatu w Jarosławiu nie ma, ale za to jest w Przemyślu. W biurze prasowym dowiadujemy się, że sprawa musi być zbadana, ale jeśli wyślemy maila, to po wyjaśnieniu, odpowiedzą. Zapytaliśmy, czy do zarządu spółki trafiały uwagi dotyczące funkcjonowania kasy biletowej na dworcu w Jarosławiu, a jeśli tak, to czy podjęto jakieś kroki. Jeśli takich uwag nie było, to poprosiliśmy, by przyjrzeli się sprawie i poinformowali o sposobie jej załatwienia. Maila wysłaliśmy w ubiegły wtorek. Czekamy na odpowiedź.
erka