Piotrek z Przeworska, który na co dzień studiuje w Krakowie zaraził się koronawirusem podczas zajęć kilka tygodni temu. – Zaraziłem się podczas zajęć w plenerze. Już grupa przed nami została zarażona i poszła na kwarantannę. My przyjechaliśmy na miejsce ok. tydzień później, chociaż było wiadomo o poprzedniej grupie – mówi student. Kilkoro studentów poczuło się gorzej pod koniec praktyk.
Po zgłoszeniu tego do wykładowcy grupa została poinstruowana, że ma się rozejść do miejsc zamieszkania, odizolować się i obserwować swoje dolegliwości. Po przyjeździe okazało się, że kilkanaście osób ma objawy koronawirusa. Czy można byłoby uniknąć tego, gdyby zaniechano zajęć po tym, jak pierwsza grupa zakaziła się wirusem? – Bardzo zależało nam na tych praktykach. W tym roku piszemy pracę magisterską i gdybyśmy ich nie odbyli, to nie wiem, czy moglibyśmy się bronić w terminie. Przyznaję, że po zajęciach nie wszyscy nosiliśmy maseczki podczas pobytu w miejscu zakwaterowania, ale trudno je nosić przez 20 godzin na dobę – tłumaczy Piotrek.
Paradoksem jest, że zakażony po nasileniu się objawów musiał zdobyc od lekarza rodzinnego skierowanie na wykonanie testu, a następnie zmuszony był osobiście udać się do punktu poboru wymazów, przez co mógł narazić inne osoby na zarażenie. W wyniku pozytywnego wyniku testu, jego współlokatorzy zostali objęci kwarantanną. Jednak trwała ona o 7 dni dłużej niż zakażonego. – Jest to spowodowane nowymi przepisami. Jako osoby, które nie robiły testu, musieli posiedzieć w domu dłużej. Chociaż kiedy mi się skończył okres izolacji, to też nie miałem robionego testu, ale dostałem telefon od lekarza POZ, który upewnił się o ustąpieniu objawów choroby. Zadzwonił też Sanepid z informacją, że mogę już wyjść – wyjaśnia student.
– Przebieg choroby miałem umiarkowany, odczułem brak smaku oraz węchu, a także ogólne osłabienie. Chciałbym ostrzec młodych ludzi, że ich też to może spotkać, a tak naprawdę nie wiadomo, co czeka ludzki organizm po przejściu tej choroby. Zamierzam sobie za jakiś czas zrobić odpowiednie badania, aby sprawdzić, czy Covid-19 zostawił we mnie trwalszy ślad – podsumowuje Piotrek.
Jak widać, nie tylko starsi muszą bać się nowego wirusa. Dotyka on każdego, choć nie każdy przechodzi go ciężko. Niemniej, historia przeworskiego studenta pokazuje, że warto nie tylko zdawać się na restrykcje, obostrzenia i przepisy, ale przede wszystkim samemu dbać o zdrowie. Może gdyby części z grupy studentów zapaliła się czerwona lampka i nie uczestniczyliby w praktykach, nie musieliby zmagać się z chorobą. Ich egzamin magisterski stałby jednak pod znakiem zapytania. I jak tu być mądrym?
Dane studenta zostały zmienione i pozostają do wiadomości redakcji.
Sebastian Niemkiewicz