Niełatwo wjechać od strony rond na ul. Grunwaldzką w czasie szczytu. Ruch wstrzymują piesi, skwapliwie korzystając z tego, że obecne przepisy ruchu drogowego dają bezwzględne pierwszeństwo przy przechodzeniu przez jezdnię. Problem miało rozwiązać przejście nadziemne, ale na jego budowę nie wyraża zgody konserwator zabytków, bo cała ulica jest wpisana do rejestru. Okazuje się jednak, że władze Jarosławia nie zrezygnowały z kładki i zamierzają ją zbudować.
Jak zauważa burmistrz Jarosławia Waldemar Paluch uznanie całej ul. Grunwaldzkiej obiektem zabytkowym jest ewenementem. Zapewnia, że za wyjątkiem Jarosławia nie spotkał się z takim rozwiązaniem. – U nas cała ulica jest uznana za zabytkową i zablokowało to budowę przejścia nadziemnego, które miało rozgraniczyć ogromne potoki pieszych od ruchu samochodów. Mamy dzisiaj z tym problem, bo przejścia blokują przejazd przez ronda. Dochodzi do scysji. Pojawiły się propozycje by ustawić sygnalizację świetlną, ale ronda były po to by usprawnić komunikacje. Sygnalizacja nie usprawni. Rozwiązanie mamy i chcemy wrócić do wcześniejszej propozycji z kładką na jednym z rond – tłumaczy W. Paluch, zaznaczając że przejście musi być odpowiednio zaprojektowane. Burmistrz nie chce zdradzać szczegółów, ale można wnioskować, że władze przygotowują rozwiązanie nie kolidujące z zakazem budowy kładki na zabytkowej ulicy, czyli już nad skrzyżowaniem u zbiegu ul. Grunwaldzkiej z Lubelską i pl. Mickiewicza.
Burmistrz zwraca uwagę, że należy korzystać z rozwiązań współgrających, łączących dbałość o zabytki z unowocześnianiem. Jako kolejny przykład podaje problem ochrony konserwatorskiej baraków przy ul. Rybackiej nie pozwalający na ich wyburzenie i budowę mieszkań.
erka