Do naszej redakcji zgłosił się czytelnik z informacją o niewybuchach znalezionych na które natrafił podczas remontu. W trakcie rozmowy poruszył także problem z dojazdem do swojej posesji.
Niebezpieczne znalezisko
Jak poinformował nas młodszy aspirant Mariusz Szymański pełniący obowiązki oficera prasowego KPP w Jarosławiu, w poniedziałek 3 sierpnia policjanci otrzymali zgłoszenie o kilku granatach za okresu II wojny światowej znalezionych na działce przy ul Pełkińskiej. Po przyjeździe okazało się, że nie ma dojazdu. Musieli wiec udać się pieszo. Taki sam problem mieli saperzy wezwani do unieszkodliwienia niewybuchów. Musieli przenosić niebezpieczne znalezisko do swoich wozów zaparkowanych.
Właściciel się żali
Pan Paweł, właściciel działki, który przy pracach budowlanych natrafił na stare granaty jest zmęczony tą sytuacją. Od czasu gdy kupił działkę nie może wjechać na nią samochodem. Droga jest po prostu za wąska. Co prawda w akcie własności ma zagwarantowane przejście i przejazd przez służebność na sąsiedniej działce, jednak w rzeczywistości sprawa ma się inaczej. Za każdym razem gdy chce coś wnieść na swoją posesję jest zmuszony pokonywać około 70 metrów pieszo. W 2015 roku wystąpił na drogę sądową by ustalić szerokość drogi. Na jego nieszczęście zrobił to dopiero po śmierci poprzedniego właściciela działki, na której znajduje się służebność. Jako powód Paweł był zobowiązany do powiadomienia wszystkich stron. W tym wypadku byli to spadkobiercy rzeczonego kawałka ziemi. Niestety nie udało mu się do wszystkich dotrzeć. Z racji niedopełnienia niezbędnych warunków sprawa została umorzona.
Z drugiej strony
Udało nam się porozmawiać z jedną współwłaścicielek wspomnianej już działki. Według niej sąsiad chciał wygospodarować z posesji pas o szerokości 5 metrów na przejazd. Biorąc pod uwagę, iż cała działka ma 11 metrów wszerz, zostało by z niej niewiele. W tej chwili mieści się tam ogród, jednak przy poszerzaniu musiano by wyciąć wiele drzew. Na uwagę zasługuje fakt, że służebność mieści się przy przedwojennej kamienicy. Istnieją uzasadnione obawy, że podpory podtrzymujące ziemię przy spornej drodze nie wytrzymają, gdy wjadą na nią cięższe pojazdy. Właściciele mają zbyt wiele do stracenia.
Sąsiedzka życzliwość
Inna sąsiadka wspomina jak właściciele sąsiadujących działek pozwolili panu Pawłowi na przenoszenie ciężkich materiałów budowlanych przez ich tereny by ułatwić mu prace przy remoncie. Można było wjechać ciężkim pojazdem i szybko wnieść potrzebne rzeczy.
Była to jednak chwilowa uprzejmość, a nie stałe rozwiązanie. Opowiedziała również o sytuacji gdy karetka przyjechała po lokatora jednego z pobliskich domów. Ratownicy byli zmuszeni przenosić mieszkańca na noszach, aż do samej drogi.
Co dalej?
W tej okolicy problem dojazdu dotyka wielu mieszkańców. Okolica jest gęsto zabudowana. Ciężko dojechać, nie mówiąc już o parkowaniu. Niektórzy zostawiają samochody gdzieś na mieście, inni wynajmują garaże albo po prostu parkują na chodniku przy ulicy Pełkińskiej. Współwłaścicielka kamienicy mówi, że nie ma nic przeciwko temu by pan Paweł pozostawiał swój pojazd przed jej budynkiem. Sporów takich jak ten jest o wiele więcej w samym Jarosławiu. Wiele, jak zresztą w tym wypadku, pozostaje nierozwiązane przez wiele lat. Nieraz skutkuje to pogorszeniem stosunków sąsiedzkich, oby tak nie było w tym wypadku.
Gabriel Łowicki
Czytaj w papierowym wydaniu Gazety