– Czy zostanie postawiona kropka nad „i” i sprawa trasy podziemnej zostanie załatwiona – pytał radny Tomasz Kulesza na ostatniej sesji Rady Powiatu Jarosławskiego. W odpowiedzi usłyszał, że kropka w rozumieniu powiatu wygląda inaczej niż widzą ją władze miasta, a ponieważ każdy stoi przy swoim, to na razie postawiona nie będzie.
Pytania radnego były kontynuacją zgłaszanych wcześniej uwag dotyczących braku porozumienia między powiatem jarosławskim a władzami Jarosławia w sprawie funkcjonowania Podziemnej Trasy Turystycznej lezącej częściowo w piwnicach należących do miasta, a częściowo pod kamienicą powiatową. Poruszaliśmy ten problemem w nr 18 i 20 Gazety Jarosławskiej.
Trasa powstała przy dużym wsparciu pieniędzy unijnych. Choć była inwestycją miejską związano ją z należącym do powiatu Muzeum Kamienica Orsettich wykorzystując część piwnic placówki. Reszta podziemi jest pod budynkami miejskimi m.in. kamienicą Attavantich z siedzibą Centrum Kultury i Promocji Jarosławia, które trasą zarządza. Otwarto ją w 2015 r. i przez pięć lat problemów nie było. Końcem 2020 r. skończył się narzucony przez Unię okres trwałości projektu, umowa wygasła i zaczęły się przymiarki do nowego porozumienia. Obie strony, czyli miasto i powiat zapewniają, że chcą jak najlepiej, ale do dzisiaj nie mogą się dogadać i trasa funkcjonuje w okrojonym zakresie.
W kwietniu b.r. powiat przesłał do jarosławskiego Ratusza projekt umowy zapewniając, że stworzono go wspólnych obustronnych konsultacjach. – Wydawało się wtedy, że problem został rozwiązany, ale niedługo później otrzymaliśmy zaskakującą odpowiedź z Urzędu Miasta Jarosławia – tłumaczył starosta jarosławski Stanisław Kłopot.
W odpowiedzi, która zdumiała władze powiatu przedstawiciele samorządu Jarosławia stwierdzili, że po przeanalizowaniu przesłanego projektu umowy, niestety z przykrością zauważyli, że w sposób istotny odbiega on od projektu, który został wypracowany wspólnie na spotkaniach dotyczących dalszego funkcjonowania Podziemnego Przejścia Turystycznego.
– Zakładamy, że być może doszło do nieporozumienia, w wyniku którego strona miejska otrzymała do podpisu od pana starosty, inny niż wspólnie wypracowany projekt umowy, zawierający zapisy uwzględniające wyłącznie stanowisko strony muzealnej, znane z wcześniejszych zakończonych niepowodzeniem spotkań. W związku z tym zwróciliśmy się do pana starosty o ustosunkowanie się do zaistniałej sytuacji i rozważenie pilnego sfinalizowania umowy uwzględniającej kompromisowe zapisy wypracowane wspólnie przez stronę miejską i powiatową – wyjaśniała Dorota Wilk z Kancelarii Burmistrza Jarosławia.
Powiat nie zajął wtedy stanowiska. Dopiero na ostatniej sesji starosta jarosławski odniósł się do sprawy. – Nie chciałbym, aby publicznie wybrzmiało, że powiat jarosławski jest przeciwny funkcjonowaniu trasy podziemnej, ale taka narracja jest prowadzona przez Urząd Miasta Jarosławia. Cały czas podkreślamy, że wspólnie powinniśmy kultywować nasze dobro narodowe, jakim są zabytki. Bardzo ważnym elementem tego dziedzictwa jest muzeum, które my prowadzimy za własne powiatowe pieniądze. Założenie było takie, że wspólnie z muzeum promujemy trasę turystyczną i vice versa. W dobrej wierze przesłaliśmy do urzędu miejskiego projekt umowy i otrzymaliśmy odpowiedź, że nie jest zgodna z tym, co zostało ustalone – wyjaśniał starosta, przypominając że każda umowa nakłada zobowiązania na obie strony.
Starostwo zakłada roczną umowę z możliwością przedłużania, ale przewiduje też jej rozwiązanie, gdy zostaną naruszone wpisane w nią warunki. Przy zerwaniu mowy miasto musiałoby w ciągu 30 dni usunąć wszystko, co związane jest z trasą. Jeśli tego nie zrobi, pozostawione rzeczy będą potraktowane jako porzucone. – To standartowy zapis – podkreślał starosta. Drugim ważnym dla powiatu elementem porozumienia jest wspólna oferta. – Bo nie jest tak, że tylko trasa turystyczna będzie magnesem wzbogacającym ofertę naszego muzeum. Ciągle uważamy, że uzupełnianie się tych ofert, czyli wspólne bilety. Trasa promuje muzeum, a muzeum trasę. Działajmy razem we wspólnie dobrze pojętym interesie i to też jest kwestionowane – zauważał S. Kłopot, dodając że wpływy od zwiedzających byłyby dzielone. Starosta zwracał uwagę, że w momencie tworzenia trasy powiat był partnerem nie ponoszącym wydatków i w takiej roli powinien zostać. – Nie chciałbym uchodzić za torpedującego instytucje kultury, ale też muszę dbać o budżet powiatu. Nie możemy podpisać umowy, która będzie skutkowała jakimikolwiek obciążeniami finansowymi – wyjaśniał S. Kłopot. – Jeśli nie podpiszemy umowy to będziemy musieli podjąć kroki prawne zmierzające do.., ale umowa musi być podpisana – podsumował starosta.
– Do kompromisu trzeba dobrej woli obu stron – skomentował T. Kulesza.
erka