…życie przeciętnego mieszkańca miasta miało zupełnie inne znaczenie. Każdy dzień, choć żmudny i trudny, to wypełniony był nadzieją i radością, że ten trud jest już dla nas, a nie dla obcych.
– Jarosław był miastem garnizonowym i to on stanowił główną siłę pro-rozwojową w mieście. Wojsko miało wkład w życie kulturalne miasta, rozwój sportu (kluby sportowe, przystań), a przy okazji garnizon dawał możliwość pracy w usługach ludziom nie będącym zatrudnionym w armii polskiej bezpośrednio – mówi Piotr Boruta z jarosławskiego muzeum.
Praca pozwalała ludziom przeżyć, ale dawała też możliwość wsparcia odbudowy Rzeczypospolitej. Pomoc polegała nie tylko na przekazywaniu środków pieniężnych na Powiatowy Komitet Obrony Państwa, ale też wymagała zaangażowania społecznego. Co więcej, dane ofiarodawców były oficjalnie dostępne, a ludzie, którzy uciekali od pomocy byli piętnowani. Dnia 20 sierpnia 1920 roku wprowadzono nawet uchwałę, która umożliwiała stosowanie kar moralnych wobec takich delikwentów. Przykładowe kary to piętnowanie publiczne albo bojkot towarzyski.
Muzeum w Jarosławiu pokazało życie Jarosławia w dwudziestoleciu międzywojennym na tablicach wystawionych na swoich murach. Przechodząc, można cofnąć się o sto lat i spojrzeć na nasze ulice z perspektywy wielkej nadziei i wysiłku z tamtych lat. – Bardzo fajna wystawa, szczególnie podobają mi się zdjęcia. Interesuję się historią, szkoda, że wiele z tych miejsc już zupełnie się zmieniło. Na fotografiach „czuć” nostalgię ulic sprzed stu lat – mówi Monika.
Warto zatrzymać się na chwilę i się zastanowić… co by było gdyby wrzesień ‘39 nigdy się nie wydarzył…?
Sebastian Niemkiewicz
Czytaj w papierowym wydaniu Gazety