Justyna Wota z Jarosławia na co dzień pracuje jako instruktorka Sceny Piosenki Aktorskiej w Jarosławskim Ośrodku Kultury i Sztuki. Nam opowiada o swojej największej pasji, jaką jest śpiewanie. Swoimi występami od kilku lat uświetnia wydarzenia kulturalne w mieście.
Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?
– Będąc małą dziewczynką nie ciągło mnie do śpiewania. Swoją przygodę z muzyką zaczęłam 8 maja 2010 roku, zadebiutowałam wówczas na jarosławskiej scenie z zespołem rockowo – metalowym Overcome. Później w Szkole Muzycznej w Jarosławiu, w klasie fortepianu poznałam pana Aleksandra Kozińskiego, który nauczył mnie czuć muzykę emocjami, nie tylko techniką. Śpiewałam w chórze, i wtedy coś we mnie zaiskrzyło. Dostałam zaproszenie do zespołu i występowałam na podkarpackiej scenie. Graliśmy przez 2,3 lata. Chodziłam też do Szkoły Muzycznej w Przemyślu. Chciałam spróbować muzyki operowej ale to nie był mój świat, więc szybko zrezygnowałam. Za to nawiązałam wspaniałą relację z nauczycielką panią Jadwigą Kot-Ochał. Następnie była muzyka rozrywkowa. Zainteresowanie śpiewaniem zawdzięczam głównie mojej mamie, która mi zawsze powtarzała, że mam dryg do muzyki, a talent chyba mam po babci, która też była muzykalną osobą.
Który artysta cię inspiruje?
– Nie mam ulubionego artysty. Staram się słuchać wszystkiego i inspirować się wszystkim. Z jednego gatunku wyciągam to co mnie interesuje, słuchając Bitaminy, Beaty Kozidrak czy Dawida Podsiadło. W każdej muzyce, czy to pop, czy jazz znajduje coś ciekawego. Wczuwam się w klimat rapowego świata, bo doceniam tekst. Mogę też słuchać zespołu metalowego, klasyków czyli Queen itd.
Jak na twoje dokonania patrzą znajomi, rodzina?
– Rodzina mnie zawsze bardzo wspiera, jest ze mną na koncertach. Gdziekolwiek byłam, otaczały mnie mama i siostra. One to pozytywnie postrzegają. U nas tak jest, że jak ktoś coś robi to jedziemy z nim na koniec świata i się wspieramy. Na scenie poznałam miłość mojego życia – swojego męża, który jest realizatorem dźwięku. Szczerze im dłużej żyję, tym widzę jak ważne i wartościowe jest mieć takie osoby koło siebie, które rozumieją to że np. o godzinie 21 nagle jadę, bo muszę coś nagrać. Przychodzą też kryzysy i wtedy takie wsparcie jest bezcenne. Do tego wszystkiego dochodzą obowiązki domowe. Praca w branży jest niewymierna. Przyjeżdża się o ósmej rano, w samo południe, albo o północy.
Czy paraliżuje cię czasem trema?
– Nigdy nie miałam z tym problemu. Moim zdaniem trema oznacza szacunek do widza, słuchacza. Trzeba mieć delikatną tremę, a nie paraliżującą. Artystom zależy, żeby człowiek usłyszał dobrą piosenkę, zobaczył dobre show.
Prowadzisz grupę wokalną zajmującą się piosenką aktorską. Jak ci się pracuje z młodymi wokalistkami?
– Cudownie, bo to są fajne wartościowe dziewczyny, wspaniała młodzież. Uczymy się od siebie nawzajem i się inspirujemy. Każda z moich podopiecznych wykonuje zupełnie inny rodzaj muzyki. Z jedną śpiewamy rock and rolla, z drugą poezję śpiewaną. Są też takie, które śpiewają bardziej ambitne repertuary, ale też i takie, które czują się dobrze w klimacie popowo rozrywkowym. Występując z całą grupą staramy się przygotowywać programy tak, by przypominały widowiska. Śpiewamy piosenki bajkowe, z filmów, wykonujemy poezję, utwory bożonarodzeniowe, o miłości. Pracujemy nad każdym aspektem, najpierw czytamy o czym jest tekst, później łączymy go z wokalem, emisją głosu. Jednej piosence często poświęcamy trzy, a nawet cztery spotkania.
Myślałaś kiedyś wystąpić w muzycznych programach typu talent show?
– Nie robię niczego dla sławy. Być może takie programy są fajne, edukacyjne. Nie mniej to nie moja bajka. Dla przykładu w programie The Voice Of Poland są śpiewane utwory radiowe, popularne, które nie leżą w moim repertuarze. Poraża mnie też fakt, że dużo występów tzw. gwiazd jest z playbacku.
Co byś poradziła początkującym artystom?
– Przede wszystkim trzeba spotkać na swojej drodze osobę, która coś podpowie, nie polegać wyłącznie na swojej intuicji. Naszym przewodnikiem może być nie tylko wokalista , ale też nauczyciel, czy rodzić. Trzeba ciężko pracować, dużo śpiewać codziennie. Nie naśladować, nie kopiować kogoś, bo to się szybko kończy. Myślę, że warto szukać siebie.
Dziękuję za rozmowę.
DB