Strażacy coraz częściej wyjeżdżają do pożarów sadzy w kominie. Tylko w lutym jarosławscy strażacy interweniowali już siedmiokrotnie, a przeworscy pięciokrotnie.
Do jednego z takich zdarzeń doszło w poniedziałek, 8 lutego w Rozborzu Okrągłym. Mieszkańcy jednej z posesji zauważyli wydobywający się spod podłogi dym. Na miejsce została zadysponowana Ochotnicza Straż Pożarna z Pruchnika oraz jednostka Państwowej Straży Pożarnej z Jarosławia. Działania strażaków polegały m.in. na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, znalezieniu źródła pożaru, wygaszeniu kotła, a także pouczeniu właściciela o konieczności wyczyszczenia komina. Akcja zakończyła się po północy. Brało w niej udział dziewięciu ratowników. Z kolei w środę, 10 lutego przeworscy strażacy interweniowali w miejscowości Wolica, gdzie paliła się ściana drewnianego domu jednorodzinnego. W tym przypadku doszło do rozszczelnienia pieca kaflowego. Na szczęście w obu tych przypadkach obyło się bez osób poszkodowanych.
– W tym sezonie grzewczym na terenie powiatu jarosławskiego odnotowano już ok. 33 zdarzenia związane z pożarami sadzy w kominie – mówi bryg. Waldemar Czernysz, rzecznik prasowy KP PSP w Jarosławiu.
– Na terenie powiatu przeworskiego tego typu interwencji było 30 – informuje natomiast bryg. Tomasz Dzień, rzecznik prasowy KP PSP w Przeworsku.
Rzecznicy zwracają uwagę, że do pożarów sadzy w kominie dochodzi najczęściej wskutek zaniedbań właścicieli. Podstawowym i najważniejszym błędem jest brak czyszczenia przewodów dymowych oraz palenie w piecu śmieciami i mokrym drewnem.
– Sadza, znajdująca się we wznoszonym ją dymie, osiada i gromadzi się na wewnętrznych powierzchniach przewodu dymowego komina. Najwięcej jest jej w miejscach, gdzie występuje niższa temperatura na długości komina, czyli przeważnie w części przechodzącej przez poddasze nieużytkowe, albo wystającej ponad dach, gdzie komin jest nieocieplony – mówi W. Czernysz.
Skutkiem osadzania się sadzy jest stopniowe zmniejszanie się światła komina, co powoduje spadek ciągu i dalsze intensywne odkładanie się kolejnych warstw kreozytu.
– Grozi to samoistnym zapłonem sadzy, przy którym z komina strzelają wysoko w górę płomienie, a temperatura wewnątrz przewodu sięga 1200°C. Pożar taki może trwać nawet kilka godzin – mówi W. Czernysz.
Skutkiem może być pęknięcie komina lub ściany, w której przewód kominowy przebiega.
Wzmożona ilość pożarów sadzy w kominie ma też związek ze spadkiem temperatury na zewnątrz. Ludzie intensywniej palą w piecu, dlatego też częściej dochodzi do takich sytuacji. Strażacy nie wykluczają, że liczba tego typu zdarzeń może w najbliższych dniach znacznie wzrosnąć.
EK