W pierwszą sobotę marca przyleciały pierwsze szpaki. Dzień później pierwsza czajka się pojawiła. Bociany już lecą. W przyrodzie wszystko jest ustabilizowane i taki ptaszek wie, kiedy wylecieć z ciepłych krajów. Nasi specjaliści polegają raczej na wróżbach. Dlatego koronawirus zaraża, jak chce i nikt nie potrafi przewidzieć, co mu się tym małym rozumku roi.
Ludzie umierają częściej niż zwykle. Odchodzą z przyczyn naturalnych, bo służba zdrowia jest nastawiona na zwalnianie łóżek, więc im nie pomoże. Chory ma siedzieć w domu i czekać. W końcu jest pandemia.
Na szczęście rządzący obiecują, że kolejne pieniądze rozdadzą. Wprawdzie ekonomiści ostrzegają, że cudów nie ma i żeby jednym dać innym muszą zabrać, ale nie biorą pod uwagę, iż to jest właśnie sprawiedliwość społeczna. Polega ona na tym, żeby najwięcej zyskał rozdający nie swoją kasę.
Ceny niby rosną, ale jak mówią na górze, w sumie maleją. W sklepach ogłaszają kolejne obniżki, raty z odroczoną płatnością i wyprzedaże. Wynikający bezpośrednio z teorii względności Einsteina relatywizm polityczny przekonuje, że wzrost cen paliwa, chleba, prądu, słodkich napojów i podatków jest niwelowany przez obniżkę cen lokomotyw. Szkoda tylko, że tanieje to, z czego możemy zrezygnować, a drożeje reszta. – Gdy człowiek siedzi obok ładnej dziewczyny przez godzinę, to ta godzina wydaje się minutą. Ale każ mu usiąść na minutę na gorącym piecyku, a wyda mu się dłuższa niż godzina – tak Einstein tłumaczył względność czasu. Poszliśmy dalej. Z wezwaniami do spłaty zaległych rat posadzono nas na rozżarzonych węglach zapewniając, że będzie jeszcze cieplej i nadchodzi kolejna wyprzedaż.
Relatywizm pokazał się także w Sieniawie przy parkowaniu karetki pogotowia. Ambulans będzie tam dyżurował na stałe i to należy chwalić. Potrzebującemu jest wszystko jedno, czy załatwił to radny Jerzy, czy radny Jacek albo Zenon. Władzom już nie i powiat z miastem dogryzają sobie, przekonując że zasługi leżą w innym miejscu, niż sądzi adwersarz. Natomiast zwykłemu obywatelowi pozostało zastanawiać się, dlaczego konieczne było załatwianie czegoś, co jest potrzebne i za co sam zapłacił.
Dobre wieści pojawiają się w okolicy jarosławskich rajców. Dostali laptopy, bo nie było ich słychać, gdy korzystali ze swojego sprzętu, obradując na zdalnych sesjach. Ratusz obiecał nawet, że służy pomocą w ich uruchomieniu. Jest nadzieja, że mieszkańcy śledzący na bieżąco dywagacje radnych coś z tego pojmą. Niestety nie ma pewności. Tym bardziej że sesje trwają długo i są przesączone emocjami. W takich warunkach dysk twardy może rozmięknąć.
Ogólnie to wszędzie jest podobnie. Różnice widać tylko w przekazie. Jedni się chwalą mocniej. Inni trochę odpuszczają. W informacjach samorządowych przebijają się wyróżnienia, dyplomy i medale. Czasem pojawi się przecięcie wstęgi albo uroczystość ku czci. By nie wyglądało za różowo, dodadzą komunikat o możliwym oblodzeniu albo o wietrze, który powieje z innej strony. Samorządy są odbiciem społeczności. Czyli jest nieźle skoro problemów nie widać.
Roman Kijanka