Obawy przechodzą w histerię. Strach, który towarzyszy skutkom wojny, przeradza się w trwogę. Na pierwszy plan wychodzą emocje. Racjonalne podejście schodzi na drugi.
Spotkaliśmy się z tym zaraz po wybuchu wojny. Pojawiły się kolejki przed stacjami benzynowymi. W wielu zabrakło paliwa. Doszły braki produktów sklepach i masowe wybieranie pieniędzy. Później się ustabilizowało, a teraz znowu zaczyna narastać atmosfera strachu. Media społecznościowe aż huczą od informacji o napaściach, włamaniach i gwałtach, do którym miałoby dochodzić w strefie przygranicznej. Atmosferę niepokoju podsyca, słyszany szczególnie wieczorem, huk samolotów, a rosnące ceny też nie uspakajają. Coraz częściej słyszane syreny wozów policyjnych niesie obawy.
Zwiększone siły policji.
Informacja, że Podkarpacie wzmocniło 800 dodatkowych funkcjonariuszy i ponad pół miliona uchodźców, którzy już przekroczyli granicę też nie uspokaja.
Chociaż Wojewoda Podkarpacki apeluje o spokój, zachowanie zdrowego rozsądku i racjonale podejście. Zwraca uwagę, by polegać na sprawdzonych informacjach, to zwykłym ludziom trudno odnaleźć się w nawale wiadomości, wśród których są rzeczywiste informacje, plotki i całkowicie zmyślone relacje tworzone po to by wzbudzić panikę. Niepokój już wkroczył na nasze ulice.
Mimo wszystko nie ulegajmy panice. Nie kierujmy się tylko emocjami. Wojna trwa tuż za naszymi granicami. Jest też u nas. Skutki agresji na Ukrainę będziemy jeszcze długo odczuwać, ale podchodźmy do wszystkiego realnie. Strach, sianie zamętu i przerażenia na pewno nam nie pomoże.
Dochodzi do zaczepek
Z potwierdzonych informacji wynika, że idealnie nie jest i dochodzi do nieprzyjemnych zdarzeń, a nawet napadów. Jednak nie jest tak jak mówi ulica i jakie opisy można znaleźć w Internecie. Podkarpacka policja jednoznacznie stwierdza, że w związku z obecną sytuacją w powiatach przygranicznych nie odnotowano zwiększonej ilości przestępstw.
W Przemyślu 44-letni obywatel Turkmenistanu zaatakował ratownika medycznego i odgryzł mu palec. Sprawca zbiegł. Szukała go policja. To potwierdzone zdarzenie. Pojawiła się też informacja, że troje obywateli Indii pobito w Przemyślu. Krążyła też plotka, że w jednej z jarosławskich szkół została zaatakowana dziewczyna. Ta informacja miała kilka wersji, a żadna nie została potwierdzona przez policję. W ubiegły czwartek poszła wieść, że w Jarosławiu Ukrainiec zaatakował Polaka, bo ten miał śniadą cerę.
W przekazie mieszają się plotki z relacjami rzeczywistych wydarzeń. – To siła Internetu. On wszystko przyjmie, a fejki mają to do siebie, że szybciej się roznoszą – ocenia mieszkaniec Jaroslawia.
– Do tematu jakim jest wojna i pomoc uchodźcom, dochodzi pewien problem. Mówię tu o nielegalnych uchodźcach, ciemnoskórych, od których się aż roi, nie tylko w Jarosławiu. Mam nadzieję, że jest jakikolwiek sposób by tego uniknąć – to jeden z internetowych wpisów utrzymanych w dość spokojnym tonie. – Nie namawiam nikogo do agresji, ale z tego co ludzie mówią i piszą wynika, że to oni są agresywni. Wiele osób to potwierdza. Nie mam nic przeciwko ich powrotowi do domów, ale chyba nasze bezpieczeństwo w tej sytuacji jest równie ważne. Zatajanie tych wiadomości i usuwanie postów to także dezinformacja. Uważam, że Polaków nie trzeba zniechęcać do pomocy Ukraińcom, ponieważ pokazaliśmy naszą solidarność i wsparcie, wystarczy spojrzeć na ilość ludzi na granicy i darów które przyjechały z całej Polski – kolejny wpis dotyczący uchodźców i usuwanych komentarzy, z którego wynika, że pojawiają się obawy.
Są też takie apele – Kochani mieszkańcy strefy przygranicznej w związku z dużą ilością obcych narodowości na naszym terenie zwróćcie proszę uwagę na swoje otoczenie bo kolorowi krążą po wioskach i szukają łatwego celu.
Cytujemy spokojniejsze wypowiedzi świadczące raczej o zaniepokojeniu i apelujące o ostrożność. Informacji o napadach, gwałtach i rabunkach nie rozprzestrzeniamy, ponieważ nie znalazły potwierdzenia, a ich powielanie nic dobrego nie przyniesie.
Coraz częściej pojawiają się zdania, że uchodźcy o śniadej cerze, to te same osoby, które nie przedostały się do Polski przez granicę z Białorusią. – Wielokrotnie słyszałem obawy, że ci migranci, którzy nie tak dawno byli wpychani na polską granicę przez władze białoruskie, przemieścili się teraz na Ukrainę i wraz z falą uchodźców idą do Polski. Nie mamy żadnego takiego dowodu, aby taka sytuacja miała miejsce – uspakaja w orędziu do narodu prezydent Andrzej Duda.
Obawy rosną
Mimo uspokajającego tonu służb i przedstawicieli władz niepokój rośnie. Grupy związane ze środowiskiem pseudokibicowskim z Jarosławia i Przemyśla zebrały się razem i „patrolują” Przemyśl. Ludzie się zabezpieczają. W sklepie myśliwskim w Jarosławiu klientów nie brakuje. Kupują gazy pieprzowe i wszystko, co według nich, pomoże w obronie. W zachowaniu mieszkańców przygranicznych miejscowości widać, że wojna już tu dotarła. Niestety sporo ludzi bazuje na wieściach roznoszonych pocztą pantoflową i pojawiających się na portalach społecznościowych, a te często nie idą w parze z rzeczywistością. Nie uspokajają, bo są tworzone w innym celu.
– Myślę, że takie posty są usuwane żeby nie siać dezinformacji, paniki i tzw „nawoływania do nienawiści”. Po pierwsze gdzieś tam w Rosji siedzą sobie ludzie, którzy wyłapują takie sytuacje i obawy w społeczeństwie i je potęgują tworząc nieprawdziwe historie. Wszystko po to żeby zniechęcać do pomocy Ukraińcom i żeby dodatkowo nastawiać Polaków przeciwko osobom przekraczającym granice. Nawet jeżeli są imigranci z dalekich krajów, to oni też uciekają przed wojną i nie ma podstaw żeby ich nie wpuszczać czy strzelać do nich – tak komentuje jeden z użytkowników fb.
– Do wszystkich, którzy chcą nabić sobie kolejne „lajki” w mediach społecznościowych. Zanim coś wrzucicie zastanówcie się dwa razy komu to się przysłuży. Nie ułatwiajcie „kacapom” roboty – apeluje na fb trzeźwo myślący mężczyzna. Patrzmy realnie. Szczególnie w czasach niosących zagrożenie. Emocje, niepokój, podsycanie strachu i bezmyślne działanie to najlepsza droga do siania paniki.
erka