Jest taki jeden dzień w roku, że nawet pięćdziesięcioletni chłop z chęcią i bez wstydu przytula się do piersi mamy, by podziękować za dar życia, za to, kim jest, oraz za to, co go w życiu spotkało. Dzień Matki jest szczególnym dniem. Na pewno wielu z nas z tej okazji zakupiło kwiaty, czekoladki bądź przygotowało jakieś inne niespodzianki, by pokazać, jak bardzo je kochamy. Zapewne nie obeszło się bez wzruszeń, podziękowań oraz wyrazów uznania za cierpliwość, oraz trud wychowania. Niektórym nie pozostało już nic innego, jak tylko stanąć nad grobem ukochanej mamy, zapalić świeczkę i powspominać najpiękniejsze wspólnie spędzone chwile.
Maj to także miesiąc, w którym obchodzimy Dzień Rodziny. Jest to dzień, który pozwala zauważyć i docenić to, co posiadamy.
Emocje po Dniu Matki tak naprawdę jeszcze nie opadły, a już zbliża się kolejne święto, hucznie w niektórych miejscach celebrowane – Dzień Dziecka. Niektórzy twierdzą, że z dziecka się nie wyrasta, dlatego obchodzić je mogą dzieci i dorośli. W wielu miejscach z tej okazji organizowane są imprezy z ogromem atrakcji. Można m.in. sprawdzić swoje siły w różnych zawodach i konkurencjach, wytarzać się w pianie czy posypać głowy kolorowym proszkiem, który przybył do nas z dalekich krain i niewiadomo dlaczego zyskuje coraz większą popularność. Pomysłów co do tego, jak świętować, nie brakuje. Każdy może znaleźć coś dla siebie i bawić się doskonale. Prawdą jest, że wyznacznikiem dorosłości nie jest osiągnięcie osiemnastego roku życia. Tak naprawdę dzieckiem się jest, dopóki żyją rodzice. Kiedy tych braknie, człowiek, chcąc, bądź nie chcąc, tak naprawdę wkracza w dorosłość. Musi sobie radzić z różnymi problemami i przeciwnościami. Odczuwa pustkę, którą nic nie jest w stanie wypełnić. I nieważne ile wtedy ma lat – pięć, piętnaście, czy pięćdziesiąt pięć.
Ostatnimi czasy media zasypują nas informacjami o tragediach, którym można było zapobiec. Sąsiedzi mówią, że „to normalna rodzina”, że „nic nie słyszeli”. Nie słyszeli krzyków dochodzących zza ściany, nie widzieli człowieka leżącego na ulicy, nie widzieli, że właśnie zdarzył się wypadek. Słysząc takie wypowiedzi zastanawiamy się, dlaczego nikt nie zareagował? Dlaczego każdy przyjął bierną postawę? W głowie wówczas pojawia się myśl, że ja na pewno zachowałbym/zachowałabym się inaczej. Z łatwością co niektórym przychodzi ocenianie tych, którzy mogli zapobiec jakiemuś nieszczęściu. A gdyby tak zrobić drobny eksperyment? Stanąć w tłumie ludzi i krzyknąć „pomocy” – któż by się wówczas obejrzał?
Ewelina Kłak