Salony kosmetyczne, fryzjerskie, a także kluby fitness wznowiły swoją działalność od 6 czerwca. Jak dwumiesięczna przerwa wpłynęła na takie firmy i ich klientów? O przetrwaniu i nowym otwarciu mówią przedsiębiorcy, którzy zostali zmuszeni do zawieszenia swoich działalności.
– Wszystko wróciło do normy i nie odczuwam żadnych komplikacji. Właściwie to nawet teraz jest lepiej, obostrzenia sprawiły, że klientki są bardziej zdyscyplinowane, umawiają się i przychodzą na konkretną godzinę. Nie ma kolejek, przypadkowych klientów i lepiej można zorganizować swoją pracę. Jest więcej czasu na posprzątanie i dezynfekcję, można powiedzieć, że restrykcje pozytywnie wpłynęły na moją działalność – mówi Maria Czyrny, właścicielka salonu fryzjerskiego przy pl. Mickiewicza w Jarosławiu. – Wymogi sanitarne nie zmieniły mojej pracy. Sterylność i higiena nigdy nie były mojej działalności obce. Dla nas fryzjerów, są to normalne procedury. Kiedy rząd pozwolił salonom fryzjerskim się znowu otworzyć, klientek było bardzo dużo, teraz już się unormowało i można normalnie się umówić – dodaje. Pani Lidia, klientka salonu jest bardzo zadowolona, że wreszcie może zrobić fryzurę. – Musiałam kilka dni poczekać, żeby się umówić, ale cieszę się, że już mogę zadbać o włosy – mówi.
Podobnie ma się sprawa z zawodem kosmetyczki, której praca też polega na bardzo bliskim kontakcie z klientami, co sprawiło, że restrykcje dotknęły i tą branżę. – Moje klientki nie mogły się doczekać, kiedy będą mogły skorzystać z moich usług. Zakaz wykonywania zabiegów zamroził moją działalność, a ktoś, kto przyzwyczai się do dobrego wyglądu ciężko znosi przerwy w dbaniu o siebie. Jeszcze przed wznowieniem usług miałam telefony czy można by się mimo wszystko umówić. Zawód kosmetyczki standardowo wymaga ciągłej higieny pracy, używanie rękawiczek to normalność. Niektóre narzędzia są jednorazowe, a reszta jest zawsze poddawana dezynfekcji i sterylizacji. W pracy staram się zachować większy dystans na tyle ile to możliwe i używać maseczki. – mówi Magdalena Skalska, mobilna kosmetyczka i masażystka z Przeworska.
Od 6 czerwca mogą też normalnie funkcjonować kluby fitness. Pomimo niewielkiego kontaktu pomiędzy trenerem personalnym a korzystającymi z klubu, siłownie musiały zostać zamknięte z powodu dużego zagęszczenia ćwiczących i trudności w utrzymaniu restrykcyjnych zasad higieny i przestrzeni. – Pandemia zrobiła trochę zamieszania w działalności mojego klubu fitness. Ta sytuacja tylko utwierdziła mnie jak ważna jest dywersyfikacja dochodów. Gdy jeden biznes się zatrzymuje inny może nas wykarmić i tak było w moim przypadku. Mimo pomocy tarczy antykryzysowej, pewne należności pozostały i trzeba je było opłacić – mówi Tomasz Legeny, właściciel klubu fitness. – Ciężko powiedzieć jak pandemia wpłynęła na branżę fitness, sam mam otwartą siłownię dopiero kilka dni i ludzie powoli zaczynają chodzić i ćwiczyć. Znajomy z branży gastronomicznej miał pustki przez pierwszy tydzień otwarcia, myślę, że restrykcje restrykcjami, ale ludzie sami muszą się przekonać do normalnego funkcjonowania. Bardzo ważna jest higiena, dlatego w kilku miejscach jest dostępny płyn dezynfekujący, a także papierowe ręczniki. Obowiązuje też szereg innych nowych zasad, takich jak np. posiadanie własnego ręcznika oraz zachowanie odpowiedniej odległości pomiędzy klubowiczami, o których klienci są informowani przy wejściu do klubu – dodaje.
Klubowicz Łukasz jest zadowolony z otwarcia klubu. – Systematyczność jest bardzo ważna w ćwiczeniach. Pandemia pokrzyżowała mi plany treningowe, cieszę się, że w końcu można normalnie ćwiczyć – mówi ćwiczący.
Fryzjer, kosmetyczka i ćwiczenia fizyczne po okiem wykwalifikowanego trenera to dobry start, żeby poczuć się dobrze z samym lub samą sobą. Kto by pół roku temu pomyślał, że tak zwyczajne czynności będą dziś traktowane jako towar wręcz luksusowy i dający tyle radości…
Sebastian Niemkiewicz