Jak to jest z tymi oczami? – Kijanka w Wietnamie cz. 16

Date:

Wszystko wskazuje na to, że przyjdzie nam się przyzwyczaić do widoku maseczek na europejskich twarzach. Mnie przyzwyczajenie przyjdzie pewnie łatwiej, bo zaczynałem je kilka miesięcy przed Wami, w Azji. Tam też zrozumiałem, że dzięki maseczkom świat może być bliższy temu z książek czy filmów, kiedy to mijana na ulicy osoba ma w sobie nutkę intrygującej tajemniczości.

Zasłonięte twarze u osobników płci przeciwnej pozwalają nam też skupić się na innych miejscach, po których możemy rozpoznać atrakcyjność.

A skoro mówimy już o oczach, zdradzę Wam prawdę o tych azjatyckich.

Odkrycie tej prawdy było możliwe dzięki poruszaniu się po Azji motocyklem – dodaję to gdyby, ktoś zastanawiał się, po cholerę w ogóle wymyślać tułaczkę jednośladem po obcym kontynencie.A wracając do oczu…

Skuterami i motorkami w Azji jeżdżą wszyscy. Starzy, młodzi, mężczyźni, kobiety, dzieci, kury, krowy i turyści. Często oczywiście na jednym jednośladzie znajduje się 4 lub 5 przedstawicieli powyższych grup. I mogą oni występować w różnych konfiguracjach (jeśli człowiek jest jeden, to kur może być 40. Żywych!).

Większość z nich (nie licząc turystów) nie używa kasków z szybami ani okularów. Dzięki temu jeżdżą ze ślepiami wystawionymi na warunki atmosferyczne i inne niedogodności.

Wieje – oni jadą. Pada – oni jadą. Jest pył, bo długo nie padało – oni jadą. Świeci oślepiające słońce – oni jadą. Nic nie świeci i trzeba się wpatrywać w ciemność, żeby nie wjechać w wałęsającą się po drodze krowę – oni jadą. Wszystko spowija chmura z palonych na poboczu śmieci – oni jadą. Tuż przed nimi ciężarówka wywalająca czarne spaliny – oni jadą. Dookoła latają owady, kamienie, drzazgi z zakładu stolarskiego, iskry spawalnicze (tutaj życie jest zawsze tuż przy drodze) – oni jadą. Chlapie olejem, bo ktoś gubi, chlapie kupą bo autokar opróżnia zbiornik ubikacji – nie ważne, oni jadą.

Jeżdżą bez przerwy. Do pracy, z pracy, do sklepu, od znajomych, do lekarza, z dziewczyną, z żoną i dziećmi, z chorym ojcem, ze zdrową matką, z ananasami, z cegłami, z palącym się papierosem, z 3 motykami albo worami ryżu. Nie ma znaczenia z czy i po co. Ważne, że jadą. W dzień, w nocy, nad ranem, o zmroku, w godzinę szatana i godzinę śmierci papieża. Bez wyjątku. W dzień powszedni i w święto. Połowę swojego życia spędzają, jadąc.

I jak tak jadą, w tych niesprzyjających warunkach to mrużą oczy. Mimowolnie. Podświadomie. Permanentnie.

Teraz pomyślcie logicznie. Jeśli człowiek przez całe życie, bez przerwy mruży oczy, to one muszą zrobić się skośne. Nic nie poradzisz.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Share post:

Subscribe

spot_imgspot_img

Popular

More like this
Related

Cmentarz zamiast dworca?

Mimo planów i obietnic remontu dworzec autobusowy PKS w...

Tragiczny finał poszukiwań

Nie żyje 38-letni Łukasz, który zaginał w środę, 7...

Szanujmy to, co mamy – apeluje mieszkanka Widnej Góry

Mieszkanka Widnej Góry apeluje do młodzieży, by ta nie...

Czerwcowa „Ulica Zdrowia”

We wtorek 6 czerwca w ramach programu „Bezpieczny Jarosław”...