– Zawsze uśmiechnięta, życzliwa i pełna optymizmu. Opiekuńcza i otwarta. Uczynna i nie bojąca się ciężkiej pracy – tak o Bronisławie Bajda z Boratyna, obchodzącej 100-lecie urodzin mówią bliscy. Życie jej nie oszczędzało. Jako 18-letnia dziewczyna trafiła na zesłanie. Po powrocie prowadziła z mężem małe gospodarstwo rolne.
Jubileusz pani Bronisławy obchodzono uroczyście. Życzenia składała lokalna społeczność z Andrzejem Homą, wójtem Gminy Chłopice, Mirosławem Buczko, kierownikiem miejscowego Urzędu Stanu Cywilnego i sołtysem Boratyna Bogusławem Dańczukiem. Wójt odczytał również szczególne życzenia dla jubilatki wystosowane przez Prezesa Rady Ministrów.
Bronisława Bajda urodziła się 26 października 1922 roku w Rudołowicach. W czerwcu 1940 r. przymusowo deportowana do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR), gdzie przebywała do czerwca 1946 r. Najpierw pracowała na Syberii przy wycince drzew, a potem w Kazachstanie wykonując prace fizyczne na kolei przy rozładunku wagonów.
– Mama wróciła z zesłania do Krakowa. Tam poznała przewodniczącego Prezydium Rady Narodowej w Chłopicach. Ta znajomość przyczyniła się do tego, że przyjechała do sąsiadującego z Chłopicami Boratyna. Zamieszkała w dworku. W tym samym, gdzie teraz świętowano jej jubileusz. Wtedy też z niewoli niemieckiej wrócił jej przyszły mąż Włodzimierz. Pobrali się i prowadzili skromne wiejskie życie, ale zawsze dbali, by nam niczego nie brakowało. Pracowała od świtu do zmierzchu na liczącym około 2 hektarowym gospodarstwie – wspomina pani Maria, córka jubilatki.
Pani Bronisława wychowała dwie córki. Zadbała o ich wykształcenie. Jedna została urzędniczką. Druga nauczycielką. Ma wnuczkę i wnuka oraz dwoje prawnuków. Jest członkiem Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych. Jej recepta na długowieczność to dużo ruchu połączone z uczynnością i serdecznością.
erka/Fot. UG Chłopice