Wyrok sądu zabrał mu życiowy dorobek

Date:

– Po 16 latach małżeństwa i dbania o nasz wspólny dom i gospodarstwo, przyszło 10 lat zmagania się z prawnikami, biegłymi sądowymi i samymi sądami. Razem z tym pojawiła się depresja i miesiące spędzone w szpitalu. Dzisiaj nie mam nic. Sądy uznały, że cały nasz majątek należy się byłej żonie. Mnie został tylko wyrok. Wynika z niego, że jestem nikim – narzeka pan Krzysztof.

 

Krzysztof ożenił się w 1997 r. Przez kilka lat młode małżeństwo szukało miejsca na stałe osiedlenie. Mieszkali w pobliżu Przemyśla, potem w okolicy Kielc. W 2003 r. pojawiła się możliwość stabilizacji. Starsze, spokrewnione z Krzysztofem małżeństwo mieszkające pod Jarosławiem szukało chętnych do przekazania domu wraz z gospodarstwem w zamian za dożywotnią opiekę. Spisano notarialną umowę i małżeństwo przeprowadziło się w okolice Jarosławia. Stali się współwłaścicielami nieruchomości na zasadzie ustawowej małżeńskiej wspólności majątkowej. Opiekowali się starszym państwem i wspólnie dbali o dom. Remontowali, kupowali sprzęty. Wychowywali dwójkę dzieci. Krzysztof dorabiał za granicą. Wydawało się, że doczekają spokojnej starości na swoim.

 

Rozwód

Niestety, po kilkunastu latach małżeństwo zaczęło się sypać. – Często pracowałem w delegacji i żona znalazła sobie innego partnera. Wystąpiła o rozwód. Zgodziłem się. Bez orzekania o winie. Możliwe, że to był mój błąd – opowiada Krzysztof. Małżeństwo przestało istnieć ale wspólnota majątkowa i dożywotnia opieka nad darczyńcami została. Sąd orzekł także alimenty w wysokości 500 zł miesięcznie na każde z dwojga dzieci.

Krzysztof musiał opuścić dom. Został na lodzie. Dwa lata później otrzymał zawiadomienie, że został wymeldowany, ponieważ nie przebywa w miejscu zamieszkania. Przyszła depresja. Choroba nie pozwalała normalnie funkcjonoUsuń obrazek wyróżniającywać. Kolejne pobyty w szpitalu pozwoliły na jej opanowanie i powolny powrót do normalnego życia. W 2017 r. darczyńcy wystąpili do sądu z pozwem o zamianę dożywocia na rentę. Sprawa toczy się do dzisiaj. Niedługo później Krzysztof zwrócił się do sądu o podział majątku. Był przecież ciągle współwłaścicielem gospodarstwa. Sąd Rejonowy w Jarosławiu oszacował wartość domu, zabudowań gospodarczych oraz działek, a także wartość sprzętu i innych rzeczy ruchomych. W dość długim wykazie znalazło się wszystko, co uznano za wspólny majątek małżeński według stanu na dzień rozwodu. W spisie jest nawet stara lodówka oszacowana na 19 zł i mikser warty 8 zł. Wartość wyniosła około 260 tys. zł. Krzysztof żądał połowy wyliczonej przez biegłych kwoty oraz udziału w przychodach pobieranych z jego części, w czasie gdy pozbawiono go decydowania o ich wykorzystaniu.

 

Podział majątku

Wyrok go zaskoczył. Sąd uznał, że zgromadzone składki ZUS i OFE należy podzielić po połowie między byłymi małżonkami. Natomiast cała reszta będzie własnością byłej żony.

– Liczyłem, że sąd sprawiedliwie rozdzieli wspólny majątek, a okazało się, że nie dostałem nic, bo zgodnie z wyrokiem właścicielem wszystkiego została była żona. Pozbawili mnie wszystkiego, a przecież razem pracowaliśmy i wspólnie dbaliśmy o całe gospodarstwo. Czy ktoś to rozumie?– pyta mężczyzna.

Krzysztof nie zgodził się z wyrokiem i wniósł apelację. Wnioskował o 134 tys. zł tytułem wyrównania wartości w majątku wspólnym, który utracił. Była żona wniosła natomiast o oddalenie apelacji i zasądzenie od Krzysztofa kosztów postępowania. Sąd Okręgowy w Przemyślu, postanowieniem z końca marca br. uznał, że wyrok sądu niższej instancji został wydany godnie z obowiązującym prawem i apelację oddalił.

Według sądu majątkiem wspólnym było gospodarstwo rolne obciążone prawem dożywocia. Sąd uznał, że tego prawa zbyć nie można i ten kto będzie się opiekował darczyńcami uzyskuje prawo do przekazanego majątku. Wyrok jest prawomocny. W ten sposób była żona stała się właścicielką całości, a Krzysztof został zwolniony z dożywotniej opieki. – To pozwala mu na rozpoczęcie nowego życia bez obciążeń związanych z opieką. Takie rozwiązanie nie pozbawia też zabezpieczenia darującym – uzasadniał sąd. Krzysztofowi nic się nie należy, bo został zwolniony z odpowiedzialności z tytułu dożywocia. – Wartość tego prawa została odliczona od wartości gospodarstwa rolnego i z uwagi na to, że przewyższa wartość nieruchomości brak było podstaw do zasądzania spłat na jego konto – podkreśla sądowe rozstrzygnięcie. Sąd Okręgowy w Przemyślu uznał także, że Krzysztof musi zwrócić byłej żonie 2,7 tys. zł kosztów postępowania apelacyjnego ze względu na jej trudną sytuacje materialną.

Wyrok zapadł. Krzysztof przygotowuje wniosek o kasację. To jedyny sposób, by sprawę podziału majątku ponownie rozpatrzyć. Rozpatrzenie skargi kasacyjnej potrwa. W tym czasie obowiązuje prawomocne rozstrzygniecie. Według niego mężczyzna nie ma nic.

 

Nie mam nic

– Zabrano mi połowę życia. Dziś nie mam ani złotówki. Skąd wezmę pieniądze na zapłacenia byłej żonie. Dla mnie 2,7 tys. zł, to fortuna. Pracuję i do tego dorabiam. Wynajem pokoju, rachunki i alimenty zabierają prawie wszystko. Na utrzymanie zostaje mi około 300 zł miesięcznie – opisuje Krzysztof. – Chcę na nowo ułożyć życie. Jak to zrobić, skoro nic nie mam. Nawet szans na poprawę sytuacji – dodaje narzekając na postępowanie sądów, prawników i współpracujących z nimi biegłych. – Gdzie jest prawo. O co tu chodzi. Czy wszędzie rządzą tylko pieniądze? – pyta.

– Teraz już nie dziwię się ludziom, którzy stronią od małżeństwa i nie chcą mieć dzieci. Po co mają szukać sobie problemów, jak coś się posypie. Ja zmagałem się z nimi ponad 10 lat. Musiałem opłacić prawników, koszty sądowe i w końcu usłyszałem, że z współwłaściciela gospodarstwa stałem się nędzarzem – podsumowuje Krzysztof.

Historię mężczyzny, którego tak boleśnie ubodło życie pokazujemy jako przestrogę.

erka

 

 

 

Share post:

Subscribe

spot_imgspot_img

Popular

More like this
Related

Cmentarz zamiast dworca?

Mimo planów i obietnic remontu dworzec autobusowy PKS w...

Tragiczny finał poszukiwań

Nie żyje 38-letni Łukasz, który zaginał w środę, 7...

Szanujmy to, co mamy – apeluje mieszkanka Widnej Góry

Mieszkanka Widnej Góry apeluje do młodzieży, by ta nie...

Czerwcowa „Ulica Zdrowia”

We wtorek 6 czerwca w ramach programu „Bezpieczny Jarosław”...